photo de l'article

Prawdziwi chrześcijanie (część 1-sza)     

23

Charles FINNEY

Charles G. Finney był wielkim przebudzeniowcem IX wieku. Dzięki jego służbie tysiące ludzi uwierzyło w Jezusa Chrystusa.

„Kto jest za Panem?” II Mojżeszowa 32,26: „Stanął Mojżesz w bramie obozu i zawołał: Kto jest za Panem, do mnie! I zebrali się wokoło niego wszyscy synowie Lewiego”.


Nie trzeba udowadniać, że w religii ludzie kierowani są bardzo różnymi pobudkami, jedni z powodu prawdziwej miłości do Boga, drudzy z innych przyczyn.
Wszyscy twierdzą, że są sługami Boga, ale obserwując życie wielu ludzi, można uznać, że zamiast być sługami Boga, w rzeczywistości usiłują z Boga uczynić ich sługę. Ich

największym celem jest osiągnąć ich własne zbawienie lub otrzymać inne korzyści dla nich samych, i to wszystko za pomocą Bożych łask. Starają się uczynić z Boga ich przyjacielem, aby wykorzystać to następnie do realizacji ich planów.

Istnieje klasa chrześcijan, którzy są prawdziwymi przyjaciółmi Boga i człowieka. Jeśli wziąć pod uwagę fakty, które pokazują prawdziwe motywy, prawdziwy cel ich wiary, to będzie można przyznać, że ci chrześcijanie są prowadzeni szczerym uczuciem miłości do Boga i do ludzi.

1. Rozpoznaje się ich poprzez troskę o unikanie grzechu.

Pokazują, że nienawidzą go w sobie i że nienawidzą go u innych. Nie usprawiedliwiają go w sobie i nie usprawiedliwiają go również u innych. Jednym słowem, ich celem jest DOSKONAŁA ŚWIĘTOŚĆ. Stąd jasny wniosek, że są prawdziwymi przyjaciółmi Boga. Nie chcę powiedzieć, że każdy prawdziwy przyjaciel Boga jest doskonały, jak nie chciałbym powiedzieć, że każde prawdziwie kochające i posłuszne dziecko jest dzieckiem doskonałym, niezaniedbującym swoich obowiązków. Jeśli jednak jest kochającym i posłusznym dzieckiem, to jego celem jest być zawsze posłusznym, ale jeśli nie jest tak pod jakimś względem, to absolutnie nie będzie się usprawiedliwiał, ani próbował ukryć swej winy. Wręcz przeciwnie, jak tylko to sobie uświadomi, jest niezadowolony z siebie i potępia własne zachowanie. Podobnie przyjaciele Boga i człowieka są zawsze gotowi skarżyć się na siebie i potępiać siebie za wszystko, co źle zrobili. Nie usłyszycie ich nigdy usprawiedliwiających się lub potępiających ich Stwórcę, mówiąc o ich słabości co do posłuszeństwa Bogu lub wyrażających się tak, jakby Bóg wymagał rzeczy niemożliwych od Swoich stworzeń. Słuchając ich, można wyczuć, że rozumieją jak bardzo jest sprawiedliwym i rozsądnym to, co Bóg potępia, i że nie oskarżają nikogo, tylko siebie samych za swoje nieposłuszeństwa.

2. Okazują zawsze wielki wstręt do grzechu innych.

Nie ukrywają grzechu innych, nie mówią przychylnie o tych grzechach, nie zaprzeczają w ogóle ich powagi. Nie usłyszycie od nich nigdy pochwały dla grzechu. Tak samo, jak oburzają się z powodu grzechu, gdy znajdują go w sobie, tak samo i w tym samym stopniu zachowują się, gdy znajdują go u innych; znają jego wstrętny charakter i zawsze się nim brzydzą.

3. Są pełni zapału dla czci i chwały Bożej.

Okazują taką samą gorliwość dla czci i spraw Bożych jak patriota dla czci i interesów kraju. Jeśli patriota kocha żarliwie swój kraj, swój rząd i interesy swego ludu, oddaje się całym sercem ich służbie; nie jest nigdy bardziejszczęśliwy, niż gdymoże zrobić coś dla chwały i dobrobytu swojej ojczyzny. Tak samo w przypadku dziecka, które prawdziwie kocha swego ojca, nigdy nie jest szczęśliwsze, niż gdy może zrobić coś, co go uhonoruje i wspomoże jego interesy; i nigdy nie jest bardziej oburzony, niż, gdy go widzi znieważonym lub zranionym. Gdy widzi, że okazane jest mu nieposłuszeństwo lub zniewaga przez tych, którzy powinni mu być posłuszni, kochać go i szanować, jego serce pęka z bólu i oburzenia.
Jest wielu chrześcijan, a nawet pastorów, którzy są gorliwi w obronie własnego honoru; ale tylko chrześcijanie, o których mówimy, czują się bezpośrednio dotknięci i to w najbardziej bolesny sposób, kiedy cześć Boga jest narażona. To oni są prawdziwymi przyjaciółmi Boga i człowieka.

4. Pokazują, że sympatyzują z Bogiem w Jego uczuciach odnośnie człowieka. Odczuwają ten sam rodzaj uczucia miłości dla dusz jak Bóg.

Niemówię, że ich uczucie jest tak samo wielkie, jak uczucie Boga, ale jest ono tej samej natury. Faktem jest, że można kochać dusze ludzi i nienawidzić ich zachowania; widać to u wielu ludzi. Faktem jest również, że człowiek jest stworzony w taki sposób, że czuje współczucie dla tych, którzy są w niebezpieczeństwie; zawsze tak jest, chyba że istnieje jakiś egoistyczny powód bycia złośliwym. Jeśli zobaczylibyście powieszonego mordercę, odczulibyście współczucie dla niego. Nawet przestępca ma to naturalne współczucie dla tych, którzy cierpią. Tak samo istnieje szczególny rodzaj sympatii, którą prawdziwe dziecko Boże odczuwa do grzesznika i którą mu okazuje. Jest to mieszanka grozy i współczucia, oburzenia wobec jego grzechów i litości dla jego osoby.

Jest możliwe, aby mieć wielki wstręt do grzechu wymieszany z głębokim współczuciem dla duszy zdolnej do niekończącego się szczęścia, ale jednocześnie gotowej do stoczenia się w wieczną nędzę. Wyjaśnię to. Istnieją dwa rodzaje miłości, jedna, która jest miłością życzliwości; miłość, która nie bierze w ogóle pod uwagę charakteru umiłowanej osoby, ale jedynie widzi w niej istotę wrażliwą i narażoną na zagładę. To ta, którą Bóg odczuwa wobec wszystkich ludzi.

Druga to miłość, która zawiera szacunek dla danej osoby oraz przychylność wobec jej charakteru. Miłość tę odczuwa Bóg jedynie wobec sprawiedliwego; nie odczuwa jej nigdy wobec grzesznika. Do grzesznika ma nieskończony wstręt. Odczuwa wobec niego jednocześnie nieskończone współczucie i nieograniczony wstręt. Chrześcijanie doświadczają tych samych uczuć, doświadczają je w mniejszym stopniu, ale doświadczają ich jednocześnie. Jest prawdopodobne, że nie mają uczuć, które powinni mieć, dopóki nie doświadczą tych dwóch uczuć jednocześnie. Tak długo, dopóki tak nie jest, ich uczucia w stosunku do grzeszników nie są zgodne ani z uczuciami Boga, ani z prawdziwym charakterem samych grzeszników.

Pewien uderzający fakt dowodzi temu. Chrześcijanin napomni najczęściej i w sposób najbardziej kategoryczny głównie tych, wobec których odczuwa największe współczucie. Nigdy tego nie zauważyliście? Nigdy nie widzieliście ojca poruszonego współczuciem wobec swojego dziecka, napominającego go ze łzami i jednocześnie z bezwzględnością odpowiednią do tego, by zmusić go do całkowitego posłuszeństwa? Jezus Chrystus zapłakał nad Jerozolimą, doświadczając jednocześnie palącego oburzenia przeciwko prowadzeniu się jej mieszkańców: „Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamieniujesz tych, którzy do ciebie byli posłani!”. Ach! Jakże głębokie spojrzenie miał On w ich nieprawość, gdy jednocześnie współczując, płakał na myśl o sądzie zawieszonym nad ich głowami! Dokładnie tak samo jest z tą klasą chrześcijan, którą się zajmujemy.

Nie usłyszycie żadnego z nich rozmawiającego z grzesznikiem w sposób doprowadzający go do płaczu, ponieważ ktoś inny płacze nad nim, z powodu czystej wrażliwości. Ponieważ najdelikatniejszym wezwaniom tych chrześcijan towarzyszą energiczne nagany na temat grzechu. Pragnę, abyście pamiętali o tym punkcie: prawdziwy przyjaciel Boga i człowieka nigdy nie staje po stronie grzesznika, gdyż nigdy nie działa z powodu czystego i zwykłego współczucia. Nie ogłasza też nigdy grzesznikowi potępienia, które ciąży nad nim, bez pokazania mu jednocześnie współczucia dla jego duszy, jak również najbardziej żarliwego pragnienia zbawienia go od śmierci.

5. Wielka sprawa tych chrześcijan: we wszystkich kontaktach z bliźnimi, by sprawić by stali się oni przyjaciółmi Boga.

Rozmawiając, modląc się czy wypełniając codzienne obowiązki, ich wielkim celem jest zawsze polecanie wiary w Jezusa Chrystusa i doprowadzenie każdego do uwielbienia Boga. Takie działanie jest bardzo naturalne, jeśli jest się prawdziwym przyjacielem Boga. Prawdziwy przyjaciel rządu pragnie, by każdy był przyjacielem rządu. Prawdziwy syn, pełen synowskiej miłości pragnie, by każdy kochał i szanował jego ojca; jeśli ktoś okazuje wrogość wobec niego, syn będzie nieustannie podejmował wysiłki, by pogodzić tę osobę z ojcem. Podobnie, cechą dominującą u każdego prawdziwego przyjaciela Boga jest to, że z pojednania ludzi z Bogiem czyni wielką sprawę swego życia. Teraz, uwaga! Błagam was. Jeśli pojednanie ludzi z Bogiem nie jest myślą, która was absorbuje, jeśli nie jest bezustannym celem waszych wysiłków, jeśli pogoń za tym pojednaniem nie jest cechą charakterystyczną waszego życia, nie macie „ani cząstki, ani udziału, co się tyczy tej sprawy”, to jest źródło samego życia, którego wam brakuje. Może posiadacie pewien pozór religijności, powtarzam, to czego wam brakuje, to cechy charakterystycznej i całej podstawy prawdziwej pobożności. To, co stanowi głębię charakteru i cel życia u Jezusa Chrystusa, u apostołów i u proroków, jest niedostatkiem u was. Przypatrzcie się mężom Bożym a zobaczycie, że to, czego wam brakuje, u nich zaznacza się jako niezatarty charakterystyczny znak o nieporównywalnej wyrazistości; jest to u nich dominującą cechą charakteru, ostatecznym celem ich życia. Teraz pozwólcie mi zapytać, co jest wielkim zamierzeniem w waszym życiu, to, które ujawnia się w każdym szczególe waszego codziennego zachowania? Czy jest to poddanie Bogu wszystkich jego wrogów? Jeśli to nie jest to, precz z waszym osobistym mniemaniem: cokolwiek moglibyście posiadać z waszej religijności, nie macie w sobie Bożej miłości!

6. Wszędzie, gdzie spotkacie ludzi z kategorii, którą się zajmujemy, zobaczycie, że skrupulatnie unikają oni wszystkiego, co wydaje im się sprzeczne z tym wielkim celem.

Zawsze pragną oni uniknąć tego, co mogłoby stanowić przeszkodę w zbawieniu dusz, odwrócić ich uwagę i oddalić ich od zbawienia. Gdy proponuje się im jakąś sprawę, której prawość jest wątpliwa, pytaniem, które naturalnie im się nasuwa nie jest: „Czy Bóg tego wyraźnie zabrania?”. Nie, pierwszym pytaniem, które im się nasuwa jest to: „Jaki skutek może to przynieść w odniesieniu do rozwoju Królestwa Bożego? Czy ma to na celu zatrzymać nawracanie się grzeszników, spowolnić szerzenie się przebudzenia, odrzucić dusze żyjące w grzechu?”. Jeśli tak jest, nie ma potrzeby, by grzmoty z Synaju rozbrzmiewały w ich uszach, by zabronić im tę sprawę. Postrzegają ją jako sprzeczną z duchem świętości, sprzeczną z wielkim celem, który mają przed sobą, to wystarczy.

Jako przykład, weźmy dzieło wstrzemięźliwości. Zauważmy najpierw, że to właśnie przeszkody, jakie stanowi brak wstrzemięźliwości w nawróceniu się grzeszników, nakłoniły do działania doskonałych ludzi, którzy zapoczątkowali to dzieło. A ci, którzy je kontynuują są prowadzeni tymi samymi uczuciami. Nie spotkacie takich ludzi zatrzymujących się i dyskutujących na każdym kroku, mówiąc: „Picie rumu nie jest nigdzie zakazane w Biblii, a ja nie czuję się w obowiązku odmawiania sobie”. Oni widzą, że to stanowi przeszkodę dla wielkiego dzieła, dla którego poświęcili swoje życie; to im wystarczy – ma się rozumieć, że porzucają rum. Unikają wszystkiego, co wydaje im się sprzeczne z przebudzeniem dusz; nic bardziej naturalnego. Tak samo handlowiec unika wszystkiego, co mogłoby zaszkodzić jego zdolności płatniczej, wszystkiego, co mogłoby być sprzeczne z jego celem, czyli robieniem pieniędzy. Załóżmy, że człowiek ten miałby zrobić właśnie coś, co zrujnowałoby jego reputację płatnika; idziecie więc przyjaźnie do niego i ostrzegacie go, by nie robił tego, a on odrzekłby: „Pokażcie mi w Biblii miejsce, gdzie Bóg zabrania tego”. Na pewno nie! Nie będzie miał pomysłu na inne pytanie, niż na to: „Czy naprawdę jest to niezgodne z celem, który sobie stawiam?”. Weźcie wszyscy to pod uwagę: ten, kto żarliwie pragnie nawrócenia grzeszników, nie potrzebuje specjalnego zakazu, by nie robić tego, co stanowi przeszkodę do nawrócenia. Nie ma obawy, że zrobiłby to, co zrujnowałoby dzieło, dla którego poświęcił całe swoje życie.

7. Chrześcijanie tej kategorii są zawsze strapieni, chyba że widzą posuwanie się naprzód dzieła nawrócenia grzeszników.

Kiedy widzą, że grzesznicy się nie nawracają, mówią, że kościół jest w opłakanym stanie. Z drugiej strony, jakiekolwiek byłyby korzyści, z których kościół ten czerpie, jeśli chodzi o sytuację finansową, popularność pastora, liczbę członków itd., serca tych sprawiedliwych są zaniepokojone,chyba żedzieło nawrócenia jest kontynuowane. Rozumieją, że bez tego, narzędzia łaski same w sobie czynią więcej szkody niż pożytku. Tacy chrześcijanie są wielkim powodem oburzenia dla tych, którzy są religijni z innych powodów niż miłość do Boga i dla dusz, i którzy pragną zachować wszystko, co ciche i spokojne, działając przepisowo według „dobrej, starej metody”.

Ci prawdziwi przyjaciele Boga i ludzi są często nazywani jako „zaniepokojone duchy”. Zauważcie jedną rzecz, jeśli jakiś kościół kryje w sobie kilka takich duchów, pastor będzie się czuł nieswojo, chyba że jego kazanie będzie właściwe do nawrócenia się grzeszników. Czasami usłyszycie tych chrześcijan napominających kościół i ubolewających i ganiących na temat oziębłości i świeckości, ale kościół odpowiada: „Mamy się całkiem nieźle, nie widzicie jak nam się powodzi?, zarzuty te pochodzą z waszego zaniepokojonego ducha”. W rzeczywistości, serce tych chrześcijan krwawi, a ich dusza jest jak w agonii, ponieważ nie wszyscy grzesznicy nawrócili się i ich dusze wpadają do piekła.

8. Znajdziecie w nich ducha modlitwy i zobaczycie jak się modlą nie o siebie, ale o grzeszników.

Jeśli poznalibyście codzienną zawartość modlitw jakiejś osoby, poznalibyście przez to kierunek jej uczuć. Jeżeli jest się pobudzonym przede wszystkim przez pragnienie zbawienia siebie, będzie to modlitwa o siebie samego, by mieć przebaczone grzechy, by „rozkoszować się” więcej Bożym Duchem i tak dalej. Co do tego, który jest prawdziwym przyjacielem Boga i człowieka, jego modlitwy będą na chwalę Boga ku zbawieniu grzeszników; nie będzie on nigdy tak obfitujący ani tak mocny w modlitwach, jak wtedy, kiedy będzie chodziło o ten temat. Idźcie na spotkania modlitewne składającesięz takich chrześcijan, a zobaczycie, że zamiast zamykać się w wąskim zakresie swych własnych interesów, składając wszystkie modlitwy za siebie i kończąc kilkoma słowami dotyczącymi królestwa Chrystusa, z tytułu przyozdobienia, przeciwnie, wylewają swe dusze w modlitwach o zbawienie grzeszników.

Wierzę, że były przypadki, kiedy tacy chrześcijanie byli tak owładnięci pragnieniem zobaczenia zbawionych grzeszników, tak pochłonięci tą myślą, że przez kilka tygodni nie modlili się o własne zbawienie. A jeśli chrześcijanie ci modlą się trochę o siebie, to po to, by być przyobleczonym przez Ducha Świętego, aby pójść na poszukiwanie dusz i przez moc Boga wyrwać ich z ognia. Wy, którzy tutaj jesteście, możecie powiedzieć jak wyglądają wasze modlitwy; możecie powiedzieć, czy to ze względu na was jesteście najbardziej wzruszeni i czy o siebie modlicie się najwięcej, czy o grzeszników. Jeśli nie wiecie nic na temat ducha modlitwy na rzecz grzeszników, nie jesteście prawdziwymi przyjaciółmi Boga i człowieka. Tak to! Niewrażliwe serce, podczas gdy obok was grzesznicy idą do piekła! Żadnego współczucia dla Syna Bożego, który oddal swoje życie, by ich zbawić! Precz z waszym wyznaniem wiary i z pozorami religii!

„Jeśli ktoś nie ma Ducha Chrystusowego, nie jest Jego”. Niech nikt mi nie mówi, że ludzie są prawdziwie pobożni, gdy ich modlitwy wznoszą się leniwie i jakby przez przypadek! Kwestia formy tak samo, jak modlitwy papieża, który przebiera różaniec. Ludzie tacy zwodzą sami siebie, jeśli myślą, że są prawdziwymi przyjaciółmi Boga i człowieka.